czwartek, 18 października 2018

Rozdział 4


Zamek był spokojny, zbyt spokojny. Otoczony rodzajem ciszy nieprzyjemnej, przeszywającej, gdzie korytarze wypełniała pustka, nie kontrolowali ich nauczyciele mimo niedawno przekroczonej granicy ciszy nocnej, obrazy pozostawały pogrążone w śnie. Harry miał wrażenie, że każdy krok kierowany w kierunku pustej salki lekcyjnej obok wierzy Ravenclawu rozchodzi się niewygodnie echem po murowanych ścianach.
Była pełnia, mimowolnie pomyślał o Remusie, który gdzieś tam daleko przeżywał wszelkie możliwe katusze. Ciekawe, czy towarzyszył mu Syriusz. Nie użył zaklęcia lumos. Księżyc wystarczająco rozświetlał mu drogę.
Uchylił delikatnie drzwi, zaskrzypiały. Shiro stał oparty czołem o szybę i obserwował horyzont. Miał na sobie zbyt duży fioletowy sweter w którym wyglądał wyjątkowo pokracznie. Chłopiec zareagował z opóźnieniem. Spojrzenie miał mętne, jakby został gwałtownie wyrwany z głębokiej zadumy.
- Myślałem, że już nie przyjdziesz – wypowiedział Shiro.
- Małe kłopoty w wieży – oparł Harry i ściągnął pelerynę z głowy.
- Coś poważnego? – zapytał Shiro lekko zmartwiony.
- Nic takiego, potem ci opowiem.
Shiro podszedł do przyjaciela, Harry rozsunął pelerynę i oboje zniknęli pod magicznym artefaktem.
- Zamek jest pusty, nie wiem czy jest sens ściskać się pod peleryną – westchnął Harry niewygodnie przygarbiony, gdy schodzili schodami w kierunki pierwszego piętra.
- A potem nagle na kogoś wpadniemy.
Nie wpadli. Rzucili szybkie alohomora na drzwi do biblioteki i znaleźli się w środku. Spojrzeli na siebie wymownie i cichutko zaśmiali się. Zamykać bibliotekę na zamek, który potrafi otworzyć najprostsze zaklęcie, absurd.
Minęli część ogólną i szybko przekroczyli linię do działu zakazanego. Harry rzucił zaklęcie złodziejaszków na okna, aby nie przedostało się przez nie żadne światło z wewnątrz. Pewnego dnia Fred i George zdradzili mu inkantacje. Lepiej nie ryzykować, że ktoś spaceruje po błonach i ujrzy światło z różdżek. Do wyszukania właściwych tytułów nie wystarczyło światło księżyca.
Chłopcy rozdzielili się. Harry przeglądał tytuły, lecz nie potrafił znaleźć niczego wartego uwagi. Unikał dotykania książek, przypominając sobie, że potrafią być one głośne, ale w niektórych przypadkach nie było to możliwe. Wiele woluminów pozostało przykrytych wieloletnią warstwą kurzu. Zatrzymał się, rzucił szybkie zaklęcie wyciszające. W myślach uznał, że zaczyna stawać się paranoikiem.
- Swoją drogą, Hermiona nie wspominała, że buszowała w dziale ksiąg zakazanych – zauważył Harry, gdy spotkali się w połowie gigantycznych regałów.
- Nie mogłaby nam wtedy prawić morałów – stwierdził Shiro nie odrywając wzroku od trzymanego tomu zatytułowanego Magia specyficzna.
Harry poszedł dalej. Ziewnął i oparł się czołem o regał. Nie był pewien ile czasu przeglądają zasoby biblioteki, ale miał serdecznie dosyć. Żaden tytuł nie sugerował nic o kropach astralnych, więc zaczęli kolejną turę, tym razem pobieżnie przeglądając wszystko. Szczerze wątpił, że na jednonocnych poszukiwaniach zakończą całą sprawę. Istniało tyle fascynujących zaklęć, czemu nikt nie wymyślił żadnej wyszukiwarki.
- Mam! – krzyknął Shiro.
Harry podskoczył. Podbiegł do Shiro, który wyszedł zza półki.
- Głośniej krzycz, to będziemy mieli, mnóstwo tłumaczenia i czasu spędzonego na czyszczeniu kociołków lub segregowaniu dżdżownic – rzucił, gdy znalazł się przy Shiro.
Odeszli od regałów i przysiedli na biurku. Krzesła gdzieś zaginęły, co nie było dziwne. Zbyt wielu uczniów nie spędzało całych popołudni w tym dziale.
- Oświetlaj mi tekst – poprosił Shiro, Harry posłusznie wykonał jego prośbę – Krople astralne, byt duchowy przebywający w planie astralnym stworzonym z myślokszatłów, tworzących astralną rzeczywistość. Oddzielanie ducha od ciała jest procesem niezwykle trudnym i w wielu przypadkach śmiertelnym.  
- Tyle wiedzieliśmy z książki Hermiony – zauważył Harry.
- Tak i reszta to były odniesienia do kropli astralnych w przypadku mugoli. Ich przekładów na religię, ale tu jest więcej – prychnął Shiro – słuchaj dalej – Pierwsze pisemne doniesienia o kroplach astralnych znajdujemy w Greckich zbiorach, niestety niezwykle uszczuplonych przez czas. I można by przypuszczać, że w tym momencie historia tej dziedziny powinna zostać zamknięta. Nic bardziej mylnego. Pewien francuski czarodziej, którego nazwisko zostało usunięte ze wszelkich źródeł, prowadził własne badania o tej niezwykłej sztuce. Jego teorię zyskały rzeszę zwolenników.
W przypadku oddzielenia kropli astralnej liczy się przede wszystkim silna wolna i ponadprzeciętny rdzeń magiczny. Można szacować, że dotyczy to zaledwie dwóch procent osób obdarzonych magią. Fanatycy naukowca nie zdawali sobie z tego sprawy lub nie chcieli tego uczynić. Jak można przypuszczać, niemalże nikomu nie udało się osiągnąć zamierzonego celu.
Ówczesne społeczności magiczne uznały krople astralne za czarną magię, kuszącą młodych czarodziejów niezależnością życia w formie duchowej, gdzie czas ani jakiekolwiek czynniki negatywne nie miały znaczenia.
- Dalej mamy metody uzyskiwania kropli. Chodzi głównie o medytację. W grę wchodzą też silne przeżycia emocjonalne. Podobno zdarzały się przypadki, gdy czarodzieje paleni na stosach tworzyli krople i udawali się na plan astralny…
- Shiro, jesteś genialny, wiesz o tym – Shiro uśmiechnął się nieśmiało – ale nie widzę powiązania. Jestem w stanie uwierzyć, że jakimś cudem jesteśmy silniejsi od innych. Co w sumie nie byłoby takie dziwne, zawsze niespotykane sprawy dotyczyły mnie…
- Stworzyliśmy krople jako dzieci – przerwał Shiro Harremu- Nieświadomie, przez ciężkie przeżycia. Ty przez mugolską rodzinę, ja – zamilkł na chwilę i odwrócił głowę – wiesz co ja.
Shiro odłożył książkę i wstał z biurka. Harry patrzył na niego niepewnie, zgasił światełko znajdujące się na końcu różdżki i schował ją do kieszeni.
- Teraz musimy zacząć medytować, aby robić to świadomie.
- Medytacja. Ludzie medytowali i ginęli?
- Medytacja, silny rdzeń i chęć. To podstawa. U dzieci wszystko jest inaczej, to z pewnością. Musimy dosłownie utonąć w własnym świecie. Przydatne są też pewnie mieszanki ziół palone…
- Jak się naćpamy, to wszystko możliwe.
- Przestań być taki pesymistyczny! – krzyknął Shiro i zaczął nerwowo oddychać.
Harry podszedł do Shiro i przytulił. Trwali tak, aż jasnowłosemu serce wróciło do standardowego bicia.
- To jest prawdopodobne, zobaczysz. Tylko nie wiem czy łatwo będzie zdobyć te zioła. Musimy napisać list do aptek, ewentualnie sami jakoś zbierzemy.
- Zawsze można przegrzebać składzik Snapea. Jak wszystko się uda, to stawiam Ci cały zapas słodyczy z Miodowego Królestwa.
- Stoi.
- Zakładając, że ten świat astralny to nie są bujdy, czy istnieje tylko jeden? – Zagadnął po chwili Harry.
Shiro schował znalezioną książkę do torby i wolnym krokiem opuszczali pomieszczenie.
- Właśnie chyba nie, każdy powinien mieć indywidualny, skoro go tworzy, ale to w takim razie, dlaczego trafiliśmy na siebie.
Shiro zatrzymał się i przetarł oczy.
- Chyba masz rację – dodał po chwili.
Harry spojrzał na niego pytająco.
- Nie bądź zły, gdy okaże się, że zmarnowaliśmy czas. Powinniśmy szukać czegoś o snach, a nie tak.
- Teraz ty przestań – zasugerował Harry i objął Shiro ramieniem. Ponownie ruszyli do wyjścia – wszystko, co robimy to zawsze krok.
-Krok w miejscu, ale z Ciebie motywator!



Lubię rozmawiać
vperovpero@gmail.com