Zamek był spokojny, zbyt
spokojny. Otoczony rodzajem ciszy nieprzyjemnej, przeszywającej, gdzie
korytarze wypełniała pustka, nie kontrolowali ich nauczyciele mimo niedawno
przekroczonej granicy ciszy nocnej, obrazy pozostawały pogrążone w śnie. Harry
miał wrażenie, że każdy krok kierowany w kierunku pustej salki lekcyjnej obok
wierzy Ravenclawu rozchodzi się
niewygodnie echem po murowanych ścianach.
Była pełnia, mimowolnie pomyślał
o Remusie, który gdzieś tam daleko przeżywał wszelkie możliwe katusze. Ciekawe,
czy towarzyszył mu Syriusz. Nie użył zaklęcia lumos. Księżyc wystarczająco
rozświetlał mu drogę.
Uchylił delikatnie drzwi,
zaskrzypiały. Shiro stał oparty czołem o szybę i obserwował horyzont. Miał na
sobie zbyt duży fioletowy sweter w którym wyglądał wyjątkowo pokracznie. Chłopiec
zareagował z opóźnieniem. Spojrzenie miał mętne, jakby został gwałtownie
wyrwany z głębokiej zadumy.
- Myślałem, że już nie
przyjdziesz – wypowiedział Shiro.
- Małe kłopoty w wieży – oparł Harry
i ściągnął pelerynę z głowy.
- Coś poważnego? – zapytał Shiro
lekko zmartwiony.
- Nic takiego, potem ci opowiem.
Shiro podszedł do przyjaciela,
Harry rozsunął pelerynę i oboje zniknęli pod magicznym artefaktem.
- Zamek jest pusty, nie wiem czy
jest sens ściskać się pod peleryną – westchnął Harry niewygodnie przygarbiony,
gdy schodzili schodami w kierunki pierwszego piętra.
- A potem nagle na kogoś
wpadniemy.
Nie wpadli. Rzucili szybkie
alohomora na drzwi do biblioteki i znaleźli się w środku. Spojrzeli na siebie
wymownie i cichutko zaśmiali się. Zamykać bibliotekę na zamek, który potrafi
otworzyć najprostsze zaklęcie, absurd.
Minęli część ogólną i szybko
przekroczyli linię do działu zakazanego. Harry rzucił zaklęcie złodziejaszków
na okna, aby nie przedostało się przez nie żadne światło z wewnątrz. Pewnego
dnia Fred i George zdradzili mu inkantacje. Lepiej nie ryzykować, że ktoś
spaceruje po błonach i ujrzy światło z różdżek. Do wyszukania właściwych
tytułów nie wystarczyło światło księżyca.
Chłopcy rozdzielili się. Harry
przeglądał tytuły, lecz nie potrafił znaleźć niczego wartego uwagi. Unikał
dotykania książek, przypominając sobie, że potrafią być one głośne, ale w niektórych
przypadkach nie było to możliwe. Wiele woluminów pozostało przykrytych
wieloletnią warstwą kurzu. Zatrzymał się, rzucił szybkie zaklęcie wyciszające.
W myślach uznał, że zaczyna stawać się paranoikiem.
- Swoją drogą, Hermiona nie wspominała,
że buszowała w dziale ksiąg zakazanych – zauważył Harry, gdy spotkali się w
połowie gigantycznych regałów.
- Nie mogłaby nam wtedy prawić
morałów – stwierdził Shiro nie odrywając wzroku od trzymanego tomu
zatytułowanego Magia specyficzna.
Harry poszedł dalej. Ziewnął i
oparł się czołem o regał. Nie był pewien ile czasu przeglądają zasoby
biblioteki, ale miał serdecznie dosyć. Żaden tytuł nie sugerował nic o kropach
astralnych, więc zaczęli kolejną turę, tym razem pobieżnie przeglądając
wszystko. Szczerze wątpił, że na jednonocnych poszukiwaniach zakończą całą
sprawę. Istniało tyle fascynujących zaklęć, czemu nikt nie wymyślił żadnej
wyszukiwarki.
- Mam! – krzyknął Shiro.
Harry podskoczył. Podbiegł do
Shiro, który wyszedł zza półki.
- Głośniej krzycz, to będziemy
mieli, mnóstwo tłumaczenia i czasu spędzonego na czyszczeniu kociołków lub segregowaniu
dżdżownic – rzucił, gdy znalazł się przy Shiro.
Odeszli od regałów i przysiedli
na biurku. Krzesła gdzieś zaginęły, co nie było dziwne. Zbyt wielu uczniów nie
spędzało całych popołudni w tym dziale.
- Oświetlaj mi tekst – poprosił Shiro,
Harry posłusznie wykonał jego prośbę – Krople astralne, byt duchowy przebywający
w planie astralnym stworzonym z myślokszatłów, tworzących astralną rzeczywistość.
Oddzielanie ducha od ciała jest procesem niezwykle trudnym i w wielu
przypadkach śmiertelnym.
- Tyle wiedzieliśmy z książki
Hermiony – zauważył Harry.
- Tak i reszta to były
odniesienia do kropli astralnych w przypadku mugoli. Ich przekładów na religię,
ale tu jest więcej – prychnął Shiro – słuchaj dalej – Pierwsze pisemne
doniesienia o kroplach astralnych znajdujemy w Greckich zbiorach, niestety
niezwykle uszczuplonych przez czas. I można by przypuszczać, że w tym momencie
historia tej dziedziny powinna zostać zamknięta. Nic bardziej mylnego. Pewien
francuski czarodziej, którego nazwisko zostało usunięte ze wszelkich źródeł, prowadził
własne badania o tej niezwykłej sztuce. Jego teorię zyskały rzeszę zwolenników.
W przypadku oddzielenia kropli
astralnej liczy się przede wszystkim silna wolna i ponadprzeciętny rdzeń
magiczny. Można szacować, że dotyczy to zaledwie dwóch procent osób obdarzonych
magią. Fanatycy naukowca nie zdawali sobie z tego sprawy lub nie chcieli tego uczynić.
Jak można przypuszczać, niemalże nikomu nie udało się osiągnąć zamierzonego
celu.
Ówczesne społeczności magiczne
uznały krople astralne za czarną magię, kuszącą młodych czarodziejów
niezależnością życia w formie duchowej, gdzie czas ani jakiekolwiek czynniki
negatywne nie miały znaczenia.
- Dalej mamy metody uzyskiwania
kropli. Chodzi głównie o medytację. W grę wchodzą też silne przeżycia
emocjonalne. Podobno zdarzały się przypadki, gdy czarodzieje paleni na stosach
tworzyli krople i udawali się na plan astralny…
- Shiro, jesteś genialny, wiesz
o tym – Shiro uśmiechnął się nieśmiało – ale nie widzę powiązania. Jestem w
stanie uwierzyć, że jakimś cudem jesteśmy silniejsi od innych. Co w sumie nie
byłoby takie dziwne, zawsze niespotykane sprawy dotyczyły mnie…
- Stworzyliśmy krople jako
dzieci – przerwał Shiro Harremu- Nieświadomie, przez ciężkie przeżycia. Ty przez
mugolską rodzinę, ja – zamilkł na chwilę i odwrócił głowę – wiesz co ja.
Shiro odłożył książkę i wstał z
biurka. Harry patrzył na niego niepewnie, zgasił światełko znajdujące się na
końcu różdżki i schował ją do kieszeni.
- Teraz musimy zacząć medytować,
aby robić to świadomie.
- Medytacja. Ludzie medytowali i
ginęli?
- Medytacja, silny rdzeń i chęć.
To podstawa. U dzieci wszystko jest inaczej, to z pewnością. Musimy dosłownie
utonąć w własnym świecie. Przydatne są też pewnie mieszanki ziół palone…
- Jak się naćpamy, to wszystko
możliwe.
- Przestań być taki
pesymistyczny! – krzyknął Shiro i zaczął nerwowo oddychać.
Harry podszedł do Shiro i
przytulił. Trwali tak, aż jasnowłosemu serce wróciło do standardowego bicia.
- To jest prawdopodobne,
zobaczysz. Tylko nie wiem czy łatwo będzie zdobyć te zioła. Musimy napisać list
do aptek, ewentualnie sami jakoś zbierzemy.
- Zawsze można przegrzebać składzik
Snapea. Jak wszystko się uda, to stawiam Ci cały zapas słodyczy z Miodowego Królestwa.
- Stoi.
- Zakładając, że ten świat
astralny to nie są bujdy, czy istnieje tylko jeden? – Zagadnął po chwili Harry.
Shiro schował znalezioną książkę
do torby i wolnym krokiem opuszczali pomieszczenie.
- Właśnie chyba nie, każdy
powinien mieć indywidualny, skoro go tworzy, ale to w takim razie, dlaczego
trafiliśmy na siebie.
Shiro zatrzymał się i przetarł
oczy.
- Chyba masz rację – dodał po
chwili.
Harry spojrzał na niego
pytająco.
- Nie bądź zły, gdy okaże się,
że zmarnowaliśmy czas. Powinniśmy szukać czegoś o snach, a nie tak.
- Teraz ty przestań –
zasugerował Harry i objął Shiro ramieniem. Ponownie ruszyli do wyjścia –
wszystko, co robimy to zawsze krok.
-Krok w miejscu, ale z Ciebie
motywator!