Shiro zasnął. Harry wsłuchiwał się w jego równomierny
oddech. Nie mógł uwierzyć, że on tutaj jest, prawdziwy. Dzisiejszy dzień
obfitował w niezwykłe wydarzenia. Najpierw, profesor Lupin przyszedł go zabrać
z domu wujostwa. Grimmauld Place 12, kwatery głównej Zakonu Feniksa. Więc jednak
Dumbledore działał. Harry był zły sam na siebie, dlaczego zwątpił w dyrektora.
Oskarżał go, że dopuścił, chociaż nie celowo do odrodzenia się Voldemorta. Nie
zaprzestał prowadzeniu Turnieju Trójmagicznego, chociaż działy się niepokojące
rzeczy. Syriusz. Spędzi ostatni miesiąc wakacji z towarzystwie ukochanego ojca
chrzestnego. Hogwart był jego domem, jednak mając obok Syriusza, aż tak mocno
do niego nie tęsknił, gdyby jeszcze Ron i Hermiona mogli przyjechać.
Prorok nie próżnował. Oddzielony od czarodziejskiego świata
nie przypuszczał, że może zostać tak zmieszanym z błotem. Niemalże w każdym
wydaniu nie omieszkali zamieścić fałszywych informacji, które miały go
ośmieszyć. Po Dumbledorze również nie pozostawili suchej nitki.
I przede wszystkim Shiro. Był urojeniem wytworzonym, gdy
samotność brała górę. Zwykły wymyślony przyjaciel z dzieciństwa. Zawsze, gdy
mocniej się zamyślił, pojawiał się w najróżniejszych miejscach na świecie,
zawsze przyjemnych, z Shiro obok. Nazywał go Aniołkiem. Mimo, że oboje
poruszali ustami, z ich gardeł nie wydobywał się żaden dźwięk. Spędzali razem
czas, bawili się.
Przestał spotykać się z Shiro, gdy poszedł do Hogwartu.
Początkowo, próbował znaleźć w szkolnej bibliotece jakiekolwiek informacji o
podobnych sytuacjach, na próżno. Skoro magia istniała, może i on? Dziś ujrzał go, chociaż nieco starszego i szczuplejszego. Nadal
pozostał piękny z swoimi niemalże białymi włosami i stalowymi oczyma.
Pokój, do którego
skierował go Lupin okazał się mroczny i ponury jak reszta domu. Ciemnozielona,
poobdzierana tapeta, dwa łóżka z rzeźbionymi motywami węża. Przy oknie,
znaczenie zasłoniętym przez ciężkie, zdobione srebrną nicią zasłony stało biurko,
a na nim siedział chłopiec. Odwrócił się leniwie i zamarł.
- I znowu mam zwidy – westchnął
Harry i przykucnął chowając twarz w dłoniach.
- Po raz pierwszy cię
słyszę.
Aniołek podszedł do niego i usiadł obok. Harry podniósł głowę i
zaśmiał się cicho.
- Wzajemnie.
Wpatrywali się w
siebie, jakby czekając na jakiekolwiek pozwolenie, reakcję, wyjaśnienie. Harry
niepewnie dotknął śniadego policzka. Ciepły i prawdziwy. Aniołek ujął jego dłoń
i przycisnął mocniej do siebie.
- Ty istniejesz.
Zawsze myślałem, że sobie ciebie wyobraziłem. Przychodziłeś coraz rzadziej, gdy
poszedłem do Hogwartu, aż całkiem zniknąłeś - wyszeptał Harry.
- Też byłem niemalże
pewien, że sobie ciebie wyobrażałem. Nie mówiłeś nic, a zjawiałeś się zawsze,
gdy było źle i trafialiśmy do najróżniejszych miłych miejsc.
- Wiesz o co tutaj
chodzi?
- Nic, a nic. Na imię
masz Harry? Tak mi powiedzieli. Przyjedzie chłopiec, o którym piszą gazety,
Harry…
-Tak.
Aniołek puścił dłoń
Harrego i mocno go przytulił.
Harry zadrżał zdziwiony nagłą bezpośredniością.
- Ja jestem Shiro.
Harry odsunął się po
chwili, wstał i usiadł na niezaścielonym łóżku.
- Co ty tutaj robisz?
– zapytał.
Shiro pozostał na
podłodze siedząc po turecku.
- Mieszkam.
Syriusz i Lupin ostrzegali go, że Shiro jest dziwny. Przez
cały dzień nie chcieli udzielić mu większej ilości informacji.
- Nie chcemy wchodzić
z butami w jego prywatność.
Jednak wyjawili prawdę. Shiro przybył tu kilka dni po
rozpoczęciu wakacji. Członkowie Zakonu rozpracowywali osoby, które były dawniej
oskarżone o bycie sprzymierzeńcem Voldemorta, lecz z różnych powodów nie
zostały skazane. Tak trafili do podniszczonej, mugolskiej rezydencji. Dziwne
miejsce w środku wielohektarowych lasów. Lupin, Moody, Tonks i Shacklebolt weszli do środka, gdy myśleli, że budynek jest pusty. Zdziwili się, znajdując się zamkniętego w pokoju chłopca.
Był bity, głodzony i gwałcony. Od zawsze. Jedynie tyle
powiedział o swoim pobycie. Syriusz uznał, że klimatyzuje się zadziwiająco
dobrze i szybko. Ma dobrą duszę. Uczyli go pisania, czytania, magii, aby mógł od nowego roku pójść
do Hogwartu. Jeśli nie zwolni tępa, wyślą go na piąty rok, jeśli nie poradzi sobie, na
czwarty. Według magomedyków chłopiec miał około 15 lat, sam zainteresowany nie
wiedział, kiedy ma urodziny.
Początkowo Harry chciał wyznać, że znał Shiro wcześniej.
Kimkolwiek był, łączyła ich bliżej nieokreślona więź. Zrezygnował. To była ich
więź, nikt nie musiał o niej wiedzieć. Na razie do dyspozycji mają bibliotekę
rodową Blacków. Mnóstwo w niej czarno magicznych ksiąg, ale obiecawszy uważać,
Syriusz nie miał obiekcji, aby z niej nie korzystał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz